Polska reprezentacja polityczna pracuje nad ustawą, która wprowadzi zasady dla krajowego rynku kryptowalut. Polski rynek kryptowalut jest największym w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Choć polskie regulacje opierają się na przepisach Unii Europejskiej, to zdaniem niektórych przedstawicieli społeczności kryptowalutowej będą one zbyt restrykcyjne. Nawet tak bardzo, że może poważnie zaszkodzić polskiemu biznesowi kryptowalutowemu.
Z jednej strony, nowe jasne zasady mogą przyciągnąć dużych graczy na polski rynek kryptowalut. Z drugiej strony, niektórzy lokalni przedstawiciele społeczności kryptowalutowej ostrzegają, że niektóre propozycje dodane przez polskich polityków mogą zagrozić przetrwaniu mniejszych krajowych graczy. [1]
Polska, jako jedno z państw członkowskich Unii Europejskiej, ma stosunkowo duże opóźnienie we wdrażaniu ram regulacyjnych wynikających z rozporządzenia Unii Europejskiej w sprawie aktywów kryptograficznych znanego jako MiCA (Markets in Crypto Assets). [2] Polski rząd w końcu dał zielone światło dla propozycji legislacyjnej polskiego Ministerstwa Finansów. Wygląda jednak na to, że polscy politycy wkroczyli na ścieżkę tak zwanego pozłacania, czyli praktyki polegającej na wprowadzaniu bardziej rygorystycznych regulacji krajowych niż te wymagane przez prawo Unii Europejskiej. Niektóre polskie firmy działające na krajowym rynku kryptowalut rozważają nawet opuszczenie kraju.
Przeciwnikom obecnego projektu polskiej ustawy o regulacji kryptoaktywów nie podoba się fakt, że nadzór nad rynkiem kryptowalut w Polsce miałaby sprawować Komisja Nadzoru Finansowego, która nie cieszy się zbytnią popularnością w polskiej społeczności kryptowalutowej.
Do zadań agencji miałoby należeć nadzorowanie transakcji dokonywanych przez platformy kryptowalutowe, takie jak giełdy czy emitenci tokenów. Następnie miałaby prawo żądać szczegółowych informacji na temat ich działalności.
Komisja Nadzoru Finansowego mogłaby również nakładać stosunkowo wysokie grzywny na "grzeszników" kryptowalutowych. Mogłyby one wynieść ponad sześć milionów dolarów rocznie - więcej niż w przypadku banków działających na polskim rynku.
Wielu Polaków jest również przekonanych, że krajowe przepisy, jeśli zostaną zatwierdzone przez parlament, będą zbyt surowe. Stworzyłoby to znaczące bariery wejścia dla nowych graczy na polskim rynku kryptowalut. Dotknęłoby to przede wszystkim start-upy, dla których oznaczałoby to znaczne koszty początkowe. Przykładowo, uzyskanie licencji na świadczenie usług związanych z kryptowalutami w Polsce mogłoby kosztować około pół miliona złotych. [3]
Wydaje się, że proponowana ustawa zostanie najprawdopodobniej przyjęta przez obie izby polskiego parlamentu - Sejm i Senat. Jedyną przeszkodą w przyjęciu przepisów dotyczących rynku kryptowalut będzie zatem nowy Prezydent RP, Karol Nawrocki.
Nawrocki obiecał, że nie podpisze ustawy w jej obecnym kształcie. Oznaczałoby to, że ostateczne przyjęcie regulacji polskiego rynku kryptowalut zostanie co najmniej opóźnione.
"Widzę, że coraz więcej osób i firm inwestuje w aktywa kryptowalutowe. Jak ja to widzę? Moim zdaniem w Polsce musi powstać innowacja, a nie regulacja" - mówił Nawrocki podczas swojej kampanii prezydenckiej. Obiecał w niej również, że jeśli zostanie prezydentem Polski, zagwarantuje, że "regulacje ograniczające wolność nigdy nie zostaną wprowadzone". Prawdopodobnie wkrótce dowiemy się, jak potoczy się walka o regulację kryptowalut w Polsce.
Źródła:
[1] https://www.cryptopolitan.com/poland-draft-bill-may-kill-crypto-businesses/
[2] https://eur-lex.europa.eu/CS/legal-content/summary/european-crypto-assets-regulation-mica.html